Radio Kraków

Poważna niepoważna


RSS Spotify

W XVII i XVIII wieku piosenki o jedzeniu, zdradzie, śmierci, konikach i zalotach brzmiały niemal tak samo, jak brzmią dziś. Poważna niepoważna to opowieści o uniwersaliach i banałach. Bo muzyka zwana w Polsce „poważną” często jest traktowana dużo bardziej poważnie, niż powinna. A o muzyce można mówić pociągająco, bezczelnie i namiętnie.

Podcasty

Celebration of Life in Death

Celebracja życia pośród śmierci (Celebration of Life in Death) to tytuł albumu, który nagrała sopranistka Anna Prohaska z kameralnym zespołem instrumentów historycznych La Folia Barockorchester. Ta osobliwa mieszanka tradycyjnych pieśni, sakralnych kantat, wyimków z oper i aranżacji piosenek... The Beatles i Leonarda Cohena opowiada o życiu w czasach pandemii - czy to czarnej dżumy, AIDS, czy COVID-19. Okazuje się, że utratę, żałobę i izolację społeczną przeżywamy podobnie od wieków. Jednocześnie, co akurat cieszy nas szczególnie, tak jak Boccaccio opisał w Dekameronie grupę arystokratów, która ucieka przed epidemią poza miasto, tak podczas izolacji muzycy zarejestrowali mnóstwo fenomenalnego materiału. Ten album jest tego świadectwem.

Pièces de viole Marina Marais

Opublikowana w 1717 roku czwarta księga Pièces de viole Marina Marais okazała się rewolucją – nie tylko w twórczości samego kompozytora, ale i jego następców. Otwarła bowiem drzwi dla muzyki, która dziś pozostaje żelaznym filharmonicznym repertuarem, muzyki, która przychodzi na myśl, gdy mówimy o tej „klasycznej” lub „poważnej”. Mowa tutaj o abstrakcyjnej muzyce instrumentalnej, która odrywa się od swej dotychczasowej funkcjonalności, uniezależnia od prozodii, ucieka od ludzkiego głosu – staje się natomiast autonomicznym nośnikiem emocji i treści. Tzw. pièces de caractère, czyli przemycone przez Marais do jego suit i powtykane między tańce pierwsze wyemancypowane utwory instrumentalne to jaskółki nowych czasów. A wśród nich takie arcydzieła, jak frenetyczny Le tourbillon, złożony Le labyrinthe czy subtelna La Rêveuse.

"Les Paladins" Jeana-Philippe’a Rameau. Niesłusznie w muzycznym czyśćcu przez tyle lat

Za życia Jeana-Philippe’a Rameau wystawiono jego operę komiczną zatytułowaną Les Paladins zaledwie piętnastokrotnie – zdecydowanie nie jest to liczba, którą cieszący się powszechną estymą i przyzwyczajony do zachwytów nad kolejnymi jego scenicznymi dziełami kompozytor mógłby się szczycić. Po tych piętnastu wystawieniach trafili Les Paladins na dwa stulecia do muzycznego czyśćca, z którego wyciągnięto ich dopiero w XX wieku. I bardzo dobrze, gdyż wbrew chłodnemu przyjęciu przed wiekami, dziś możemy powiedzieć wprost – ta opera, mimo mielizn w warstwie tekstowej, skrzy się muzycznymi pomysłami. Jak przystało na największego kompozytora oświecenia.

Siedem Planet i Sacrum Profanum. Ballet de cour i muzyka współczesna

Bez mała cztery wieki odstępu, ale można, a nawet należy szukać wspólnego mianownika - bo kultura to nie samotne wyspy, a połączony gęstą siecią archipelag. Zwłaszcza, gdy gośćmi są Karolina Habało, liderka orkiestry barokowej Cornu Copiae oraz Krzysztof Pietraszewski, dyrektor artystyczny festiwalu Sacrum Profanum. Wówczas wszystko staje się naturalne i logiczne.

Haydn 2032

Seria wydawnicza Haydn 2032 jest wspólnym przedsięwzięciem wytwórni Alpha Classics, Giovanniego Antoniniego oraz dwóch kameralnych orkiestr specjalizujących się w wykonawstwie historycznym: Kammerorchester Basel i zespołu, którego artystycznym szefem jest Antonini – Il Giardino Armonico. Celem cyklu jest rejestracja kompletu symfonii Franza Josepha Haydna do 2032 roku – trzechsetnej rocznicy urodzin kompozytora. Jednak nie w liczbie czy rozmiarach przedsięwzięcia tkwi siła, a w jego artystycznej maestrii. Tak po stronie Haydna, jak wykonawców – symfonie skrzą się kolorami, zaś ich emocjonalny przekaz jest porywający. Jedenasty tom wydawnictwa zawiera symfonie nr 2, 24, 82 (zwaną L’Ours, Niedźwiedź) i 87, i nosi tytuł Au goût parisien, w paryskim guście, odwołując się do spektakularnego sukcesu, jaki odniosły Haydnowskie symfonie w stolicy Francji.

Roztańczone oblicze francuskiej (i nie tylko) muzyki

Les Caractères de la danse to przede wszystkim suita autorstwa Jeana-Féry’ego Rebela, czyli taneczna biblia Francji początku XVIII wieku. To także tytuł płyty z tanecznymi utworami począwszy od comédie-ballet Le Bourgeois gentilhomme Jeana-Baptiste’a Lully’ego z 1670 roku aż po baletowe fragmenty opery Idomeneo, Re di Creta (1781) autorstwa… Wolfganga Amadeusza Mozarta. Orchestre de l’Opéra Royal de Versailles pod wyrazistą batutą Reinharda Goebela pokazuje roztańczone oblicze francuskiej (i nie tylko) muzyki na przestrzeni ponad stu lat.

(Nie)zapomniany Jean-Philippe Rameau

W muzyce dawnych wieków wciąż mamy sporo do odkrycia. Nie dotyczy to wyłącznie interpretacji, ornamentyki czy innych muzyczno-retorycznych kwestii, ale także całych dzieł, które dzięki zainteresowaniu artystów i badaczy na powrót widzą dzienne światło. Nawet najwięksi kompozytorzy mogą leżeć zapomniani, tym większa radość, gdy po 270 latach wpada w ręce partytura choćby Jeana-Philippe’a Rameau. Wówczas okazuje się, że pastorale héroïque zatytułowana Acante et Céphise to nie błahy utwór okolicznościowy, ale pełnoprawna opera, która powinna stanąć na półce obok Dardanusa czy Les Indes galantes.

Mozart w wykonaniu Le Concert de la Loge - odświeżająco!

Ostatnie symfonie Wolfganga Amadeusa Mozarta są żelaznym repertuarem szanujących się orkiestr, także tych parających się wykonawstwem historycznym. Jednocześnie skazuje nas to na zalew wykonań, delikatnie mówiąc, dyskusyjnych. Szczęśliwie w tym oceanie regularnie pojawiają się istne perły, a tym samym okazuje się, że stary, ograny Mozart wciąż może mieć coś do powiedzenia. Tak jest w przypadku płyty francuskiego zespołu Le Concert de la Loge, zasługującej na tym większe uznanie, że orkiestra gra bez dyrygenta – muzyków prowadzi skrzypek i ich szef artystyczny, Julien Chauvin. Odświeżająco!

Michel Richard de Lalande - Grands Motets

Pisać muzykę religijną tak, by brzmiała żarliwie i dramatycznie nie udawało się każdemu. Michel Richard de Lalande miał nie tylko ku temu zdolności, ale i dodatkowe inspiracje – z jednej strony nie mógł tworzyć oper, gdyż monopol na nie miał Jean-Baptiste Lully, z drugiej był obsypany przez Króla Słońce zaszczytami. Ta negatywna i pozytywna motywacja sprawiła, że rozkładał swój pawi kompozytorski ogon jak mógł najszerzej, pisząc motety niczym utwory dramatyczne. I ten porywający, teatralny aspekt uwypukla interpretacja Ensemble Correspondances.

Minne znaczy miłość

Minne znaczy miłość. Ziemska? Niebiańska? Zmysłowa? Platoniczna? Spełniona? Tęskniąca? Trudno o bardziej wieloznaczne słowo, które przewija się nieustannie w poezji Hadewijch, średniowiecznej mistyczki i pisarki z Brabancji. Jej teksty stały się punktem wyjścia dla instrumentalnych opowieści, które snują smyczki orkiestry Holland Baroque i polskie trio Bastarda. Muzyka to tak samo zróżnicowana, niejednoznaczna i nieklasyfikowalna, jak tytułowe Minne. A jednak wciąż charakterystyczna – piętno odciśnięte przez artystów jest niezbywalne.

Druga część opowieści o twórczości Sebastiána Duróna

Tym razem pod lupą znalazła się zarzuela Coronis w interpretacji Le Poème Harmonique i Vincenta Dumestre’a. Doskonałe nagranie tej opery, które ukazało się nakładem wytwórni Alpha Classics pokazuje niezwykłą żywotność muzyki hiszpańskiej u progu XVIII wieku oraz muzyczną erudycję kompozytora – sięgającego równie ochoczo po dziedzictwo iberyjskie, co wątki francuskie czy włoskie osiągnięcia w operowej sztuce.

Sebastián Durón w wykonaniu portugalskiego zespołu A Corte Musical

Sebastián Durón – kompozytor rozdarty między wiernością habsburskiej koronie a wszechogarniającą siłą francuskiej kultury. A w głębi serca nieustająco wierny hiszpańskiej muzyce, czego wyraz dał w swych zarzuelach oraz – uznawanej za pierwszą powstałą w Iberii – operze – La Guerra de los Gigantes (Wojna gigantów). Fragmenty tego oraz wyimki z innych dzieł Duróna wykonuje portugalski zespół A Corte Musical prowadzony przez Rogério Gonçalvesa.

Quel spectacles charmantes!

Le Bourgeois gentilhomme Jeana-Baptiste’a Lully’ego i Molière’a – zjadliwa krytyka społeczna, echo wizyty tureckiego ambasadora, wreszcie wybitny przykład opery-baletu – charakterystycznego dla francuskiej kultury zjawiska muzycznego, łączącego w sobie teatr dramatyczny, muzykę, śpiew i taniec. Fragmenty tych trzech ostatnich elementów prezentuje francuski zespół Le Poème Harmonique pod dyrekcją Vincenta Dumestre’a.

Muzyka o wiośnie

Od słonecznych airs de cour, przez utwory najbardziej oczywiste, czyli Wiosnę Antonia Vivaldiego, fragmenty VI Symfonii Pastoralnej Beethovena i Święto wiosny Igora Stravinsky’ego, aż po klasycystyczną haydnowską 6. Symfonię zatytułowaną Le matin (Poranek) i rejony cokolwiek zaskakujące – utwór zmarłej w tym roku wspaniałej Miry Calix: Nunu, w którym dźwięki owadów miksują się z transową elektroniką. Wiosna ujawnia niejedno muzyczne oblicze!

Ogród pana Rameau

Przez Ogród pana Rameau (Le jardin de Monsieur Rameau) prowadzą wydeptane przez samego mistrza muzyki oświeceniowej oraz jego naśladowców ścieżki. Swoje ślady zostawili w nim między innymi Michel Pignolet de Montéclair, Antoine Dauvergne, Nicolas Racot de Grandval czy Christoph Willibald Gluck. Przez ten barwny ogród prowadzą nas Les Arts Florissants prowadzeni przez Williama Christiego.

Z pozoru Franz Schubert, a jednak niekoniecznie

W pierwszej odsłonie Hans Zender, z którego rekompozycją słynnej schubertowskiej Winterreise mierzą się Julian Prégardien i orkiestra Deutsche Radio Philharmonie, w drugiej zaś Olga Pashchenko i Georg Nigl w oparciu o Schuberta snują improwizowaną opowieść o marności. Zanurzoną w medytacji, mglistą, amorficzną. Gdybyśmy kiedykolwiek w to zwątpili, wszyscy wymienieni dowodzą, że pisana w przeszłości muzyka wciąż pozostaje inspirująca i aktualna.

Piosenka – najbardziej naturalna forma ekspresji

Mimo że w XXI wieku myślimy o niej głównie w związku z muzyką pop, to nie dajmy się zwieść – piosenki komponowano od zarania muzycznych dziejów, a swój znaczący wkład w ten gatunek wniósł także Franz Schubert. Puryści będą twierdzić, iż komponował on PIEŚNI, ale nie dajmy się zwieść – to lekkie, urokliwe i łatwo przyswajalne PIOSENKI.

Opowieści o Arnoldzie Schönbergu ciąg dalszy

Opowieści o Arnoldzie Schönbergu ciąg dalszy – tym razem o znaczącym, programowym dziele zatytułowanym Verklärte Nacht (Przemieniona noc). Czy interpretacja jest powiązana z treścią, nawet jeśli treść jest czysto muzyczna? Czy tytuł i inspiracja muszą narzucać odbiór? Czy możemy oderwać się od kontekstu? Spróbujmy.

Księżycowy Pierrot Arnolda Schönberga interpretuje Patricia Kopatchinskaja

Księżycowy Pierrot Arnolda Schönberga – a właściwie Pierrotka, gdyż melodramat do tekstu Alberta Giraud interpretuje najbardziej bodaj szalona (lunatyczna!) skrzypaczka, nieprzewidywalna niczym pogoda Patricia Kopatchinskaja. W jaki sposób instrumentalistka sprechgesanguje o religii i bluźnierstwie, miłości i przemocy, seksie i zbrodni? Tak samo, jak gra – ekspresyjnie, na jednym oddechu, bez kompromisów.

Jak brzmi Chopin na XIX-wiecznym pianoforte z towarzyszeniem kwintetu smyczkowego?

Przyzwyczailiśmy się do Fryderyka Chopina w wersji filharmonicznej – na solidnym Stainwayu, w otoczeniu sążnistej orkiestry. A jak brzmi Chopin na XIX-wiecznym pianoforte, w dodatku z towarzyszeniem zaledwie pięciorga kameralistów – kwintetu smyczkowego? Czy możemy zaryzykować tezę, że romantyczny kompozytor był fantastycznym pianistą, ale gorszym orkiestratorem? A może po prostu niekiedy „mniej” znaczy „głębiej”?

Katherine Watson opowiada losy omdlewających bohaterek tragédies lyriques

Rôles tendres (fr.: tkliwe, czułe) we francuskim teatrze operowym wymagały szczególnej wrażliwości i charakterystycznej, miękkiej barwy. Taki właśnie jest głos Katherine Watson, która w znakomitym towarzystwie zespołu Les Ambassadeurs pod dyrekcją Alexisa Kossenki opowiada losy omdlewających bohaterek tragédies lyriques – władczyń wyobraźni przełomu XVII i XVIII wieku.