Radio Kraków

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura


RSS

Mawia się, że istotną częścią radia jest muzyka. W Radiu Kraków Kultura z pewnością jej nie brakuje. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest to muzyka rozrywkowa. A jednak, jest coś, co odróżnia ją od tej z większości rozgłośni. Sięgamy bowiem w przeważającej mierze do czasów, gdy wykonywanie muzyki dziś znanej jako klasyczna nie było niczym innym, niż formą wspólnego spędzania czasu, a więc do wieków od XVI do XIX. To wspólne spędzanie czasu zaowocowało mnogością utworów, które nie mają ambicji być nadęte, ciężkie czy „poważne” – wręcz przeciwnie, to muzyka, która służyła – i dziś służyć może – wyłącznie estetycznej, emocjonalnej czy intelektualnej przyjemności.

Płytę tygodnia prezentuje Państwu Paweł Szczepanik.

Podcasty

"Tout un monde lointain…" | Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura

Dwóch bodaj najważniejszych współczesnych francuskich kompozytorów - Pascal Dusapin i zmarły przed dekadą Henri Dutilleux. Starcie gigantów? Nie, nowa płyta opublikowana nakładem wytwórni Alpha Classics / Outhere Music to nie konflikt, raczej płaszczyzna do spotkania. Zwornikiem jest na niej wiolonczelista Victor Julien-Laferrière, którego magazyn Diapason nazwał "jednym z najbardziej utalentowanych wiolonczelistów nowej francuskiej generacji". W istocie, twórczy dorobek 32-letniego instrumentalisty jest imponujący, ale to, co najbardziej zachwyca na albumie, to świadomość i dojrzałość. Niezwykle wymagające dwa utwory rozpisane na wiolonczelę i orkiestrę (Victorowi Julien-Laferrière towarzyszy Orchestre National de France) opowiadające o dwóch perspektywach oglądu świata. Biorący swój tytuł z Baudelaire'a "Tout un monde lointain…" Henry'ego Dutilleux to spojrzenie z zewnątrz, z oderwania i dystansu, ale niepozbawione emocjonalnej łączności z oglądanym - pełne czarowności i magnetyzmu, jakby owo "z zewnątrz" pragnęło zamienić się w "od środka". Tymczasem Pascal Dusapin to zgoła odmienna filozofia - jego "Outscape" dąży do uwolnienia, znalezienia własnej, idącej obok tych utartych, ścieżki, zmiany perspektywy z wewnątrz na dalece indywidualną. Tym bardziej imponuje, iż Victor Julien-Laferrière odnalazł się w takich skrajnościach - zwłaszcza prezentując na nagraniu nie tylko nienaganny technicznie, ale nade wszystko indywidualny, urzekający muzykalnością i wyczuciem styl. Tym samym album "Dusapin / Dutilleux" to tyleż atrakcyjny, co przemyślany ekstrakt twórczości wiolonczelowej dwóch wybitnych francuskich kompozytorów współczesnych.

V księga Pièces de viole - Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura

Płytą tygodnia w Radiu Kraków Kultura są tym razem aż trzy płyty. A precyzyjniej mówiąc, trzypłytowe wydawnictwo z katalogu Ricercar, które domyka komplet pięciu ksiąg Pièces de viole Marina Marais w wykonaniu François Jouberta-Caillet i francuskiego zespołu L'Achéron. Jak zawsze w wykonaniu tych artystów i jak zawsze w przypadku autorstwa Marais mamy do czynienia z arcydziełem - opublikowana w 1725, a więc na trzy lata przed śmiercią kompozytora, Cinquième Livre de Pièces de Viole to nieustanna gra wyrafinowania i melodyjności - wirtuozeria nierozerwalnie łączy się w tych miniaturach z lekkością i słodyczą. Niemniej te dwa oblicza zupełnie sobie nie przeczą, raczej pokazują ostatnią fazę twórczości gambisty, który po śmierci Ludwika XIV przestał pisać dla królewskich komnat i opuścił Wersal, by zaszyć się w willi w Faubourg Saint-Marceau i poświęcić uczniom, kameralistyce oraz... ogrodnictwu. Dzięki temu z Piątej księgi utworów na bass de viole emanuje spokój. François Joubert-Caillet i L'Achéron zdają się czytać intencje kompozytora bezbłędnie, przy czym brawurowo radzą sobie z najtrudniejszymi nawet partiami, których - mimo pozornej łatwości i przystępności utworów - Marais nie szczędził. Ten swoisty kompozytorski testament to jednak nade wszystko czysta przyjemność i poczucie obcowania ze skromnością - mimo niekwestionowanej wielkości autora.

"Penderecki" Meccore String Quartet

Jak w 72 minutach zebrać summę kameralnej twórczości Krzysztofa Pendereckiego? Ta sztuka udała się jednemu z najlepszych polskich kwartetów smyczkowych - Meccore String Quartet. Opublikowana nakładem austriackiej wytworni Capriccio płyta zawiera komplet czterech kwartetów zmarłego w 2020 roku kompozytora oraz trzy dodatkowe utwory: Trio smyczkowe, "Przerwaną myśl" i Kwartet na klarnet i trio smyczkowe z udziałem Jana Jakuba Bokuna. Dodatkowe, ale niech nas to nie zmyli - o ile kwartety wyznaczają swoiste cezury w ewolucji myśli muzycznej Pendereckiego, o tyle pozostałe dzieła dopełniają tego krajobrazu i świadczą o intelektualnej precyzji i porażającej emocjonalności zapisanej w partyturze. Kilkunastoletnia działalność kameralistów - Wojciecha Koprowskiego, Aleksandry i Michala Bryłów oraz Marcina Mączyńskiego - znajduje na tej płycie swoiste podsumowanie. Artyści wielokrotnie wykonywali muzykę Mistrza i stykali się w nim w twórczym dialogu. Ślady tej obecności - dziś już tylko duchowej i estetycznej - są silnie obecne w ich interpretacjach. Niezwykła na tym albumie jest także dramaturgia - to nie proste chronologiczne przedstawienie twórczości Pendereckiego, ale przemyślana opowieść pełna meandrów i zaskoczeń, której rytm wyznaczają gry napięć. Obok wirtuozerii wykonawczej to dodatkowy atut tego doskonałego nagrania. O albumie z kameralistyką Krzysztofa Pendereckiego i towarzyszących poczynionemu w Europejskim Centrum Muzyki w Lusławicach nagraniu emocjach opowiadają Pawłowi Szczepanikowi Wojciech Koprowski i Marcin Mączyński - prymariusz i wiolonczelista Meccore String Quartet.

"Liberator hominis" - Płyta Tygodnia w Radiu Kraków Kultura

"Liberator hominis" to zarówno tytuł płyty Scholi Cantorum Minorum Chosoviensis, jak i cytat z Kyrie "Magne Deus potencie" spisanego około 1260 roku - bodaj najstarszego polskiego wielogłosowego zabytku muzycznego odnalezionego w cysterskim klasztorze w Kamieńcu Ząbkowickim. Album opublikowany nakładem Fundacji inCanto czerpie z tradycji Liturgii Godzin praktykowanej w zakonach cysterskich w XIII wieku, a jest efektem rocznej pracy badawczej, rekonstruktorskiej i studiami nad praktyką wykonawczą najdawniejszych polskich muzykaliów. Sławomir Witkowski, kierownik artystyczny projektu, oraz obchodząca w 2023 roku jubileusz 25-lecia istnienia chorzowska Schola dają nam tym samym wgląd w odznaczającą się niezwykłym bogactwem muzycznym tradycję zgromadzenia. Na szczególną uwagę zasługują melizmatyczne responsoria, improwizowane przez śpiewaków w duchu zapoczątkowanym przez jednego z najwybitniejszych badaczy i interpretatorów muzyki średniowiecza - Marcela Pérèsa, a w Polsce rozwijanej z powodzeniem przez zmarłego w 2021 roku Roberta Pożarskiego. I to właśnie pamięci tego ostatniego dedykowana jest płyta. Fundacja inCanto zdążyła już przyzwyczaić nas zarówno do tego, że bada rzadko odwiedzane muzyczne tereny, jak i przywraca pamięć o sakralnych tradycjach muzycznych czasów zamierzchłych, niemniej z dużą dbałością o artystyczny poziom, jak i estetyczną stronę wydawnictwa. "Liberator hominis" przywraca wiarę w sens nośnika CD - to pieczołowicie przygotowany projekt, z którym chce się obcować, opatrzony także wyczerpującymi esejami poświęconymi cysterskiej Liturgii Godzin oraz źródłom muzycznym.

Krakowski Kwintet Harfowy i Płyta Tygodnia w Radiu Kraków Kultura

Krakowski Kwintet Harfowy podjął się ambitnego zadania - przybliżenia kameralnego repertuaru pozostającego wciąż poza głównym obiegiem koncertowym. Tymczasem okazuje się, że nietuzinkowy skład zespołu, czyli harfa, flet, skrzypce, altówka i wiolonczela, pozwala na wykreowanie niezwykle oryginalnego brzmienia, pozwalającego na dużą spoistość tutti, ale i dalece indywidualne wypowiedzi każdego z instrumentalistów. Opublikowany nakładem wytworni DUX album Hommage odkrywa nie tylko zaskakującą kolorystykę, ale i twórczość kompozytorów, których próżno szukać w repertuarach instytucji muzycznych - w przeważającej mierze Francuzów związanych z Quintette Instrumental de Paris, źródłem inspiracji krakowskiego kwintetu, oraz Aleksandra Tansmana, którego twórczość została należycie doceniona dopiero na emigracji w Paryżu. Cztery zawarte na albumie utwory, mimo jednorodnego składu, prezentują cztery całkowicie odmienne spojrzenia na muzykę - silnie osadzony w tradycji 1. połowy XX wieku Concert à cinq Jeana Absila dyskutuje z inspirowanym japońskimi haiku cyklem miniatur Jacquesa Pillois. Po nich balansujący między niefrasobliwością a skupieniem Tansman, wreszcie zamykająca album kompozycja Suite médiévale Jeana-Yvesa Daniela-Lesura inspirowana muzyką średniowiecza, lekka i zabawna. Hommage Krakowskiego Kwintetu Harfowego okazuje się podróżą po nieoczywistych miejscach, których nie znajdziemy w mainstreamowych przewodnikach po muzyce XX-wiecznej. I zdecydowanie warto zgubić się w tych mało uczęszczanych zaułkach. W Radiu Kraków Kultura przewodnikiem po twórczości kompozytorów związanych z Quintette Instrumental de Paris jest harfista Adrian Nowak.

"Komorebi" tria Peltomaa Fraanje Perkola

Nie jest tajemnicą, że muzyczną dominantą w Radiu Kraków Kultura jest muzyka barokowa i klasycystyczna. Ale nie stronimy także od tych artystów, którzy umieszczają dawne dziedzictwo w całkowicie współczesnym kontekście - a do nich z pewnością należy trio Peltomaa Fraanje Perkola. Z przeszłości: gotycka harfa, viola da gamba, średniowieczne teksty sióstr brygidek i Hildegardy z Bingen. Z XXI wieku: fińska poezja, preparowane pianino, elektronika. Brzmi ryzykownie, ale w rękach fińskich muzyków to instrumentarium staje się źródłem do tworzenia onirycznych, subtelnych pejzaży, głęboko emocjonalnych i medytacyjnych. Sam tytuł albumu: "Komorebi" odsyła słuchacza w sferę wrażeń, czegoś, co doskonale znamy, ale na co słowo znaleźli tylko Japończycy - komorebi opisuje słońce świecące przez liście drzew, tę subtelną grę blasku, łagodnego koloru i ruchu - jeden tych momentów, kiedy czujemy, że bez natury otaczałaby nas bezbrzeżna pustka, kiedy udzielają nam się błogość i światłość. Szereg doznań leżących na skraju jedności ze światem i metafizyki. I taka jest płyta tria Peltomaa Fraanje Perkola - dająca się łatwo oswoić, pełna dobrych emocji i spokoju.

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura - In the Streets of London

Na antenie Radia Kraków Kultura debiutuje instrumentalny kwartet PRISMA - niegdyś uczestnicy programu Eeemerging+ zapewniającego dynamiczny start młodym artystom zajmującym się wykonawstwem historycznym, dziś dojrzały zespół, doskonale świadomy tego co i jak chce powiedzieć. Świadomy, ale wciąż pełen entuzjazmu i czerpiący ogromną radość ze wspólnego grania. Nic dziwnego, że na swoim pierwszym nagraniu dla wytwórni Fuga Libera sięgnęli po repertuar cokolwiek niefrasobliwy, czyli muzykę taneczną, którą w połowie XVII wieku można było słyszeć na londyńskich ulicach i w pubach. Był to czas, w którym oficjalne życie kulturalne stolicy Anglii stanęło, w obliczu wojny domowej zamknięto opery i teatry. Ale okazuje się, że natura, także ludzka, nie znosi próżni: wentylem bezpieczeństwa stało się nocne i uliczne życie, zaś jego nieodzownym elementem była muzyka. Zespół PRISMA, czyli Elisabeth Champollion (flet), Franciska Anna Hajdu (skrzypce, glos), Alon Sariel (lutnia, mandolina) i Soma Salat-Zakariás (viola da gamba, glos) do nagrania albumu zatytułowanego In the Streets of London. A 17th Century Musical Pub Tour zaprosił także Murata Coşkuna, którego perkusjonalia nadają odpowiednio tanecznego charakteru i powodują, że muzyka sprzed bez mała czterech stuleci wciąż może brzmieć porywająco i lekko.

Beauté barbare - Płyta Tygodnia w Radiu Kraków Kultura

"Uwielbiam, gdy muzyka, którą gramy, nie brzmi jak muzyka dawna" - te słowa Francoisa Lazarevitcha otwierają wywiad z flecistą i szefem artystycznym Les Musiciens de Saint-Julien dołączony do płyty Beauté barbare. I rzeczywiście - zebrane na niej utwory brzmią żywo i współcześnie - mimo że są to kompozycje XVIII-wieczne oraz tradycyjne melodie, których korzenie sięgają niekiedy tak głęboko, że trudno szukać źródeł. Niewielu tak potrafi. To, co najbardziej interesuje Lazarevitcha, nie jest bowiem zapisane w nutach - to ukryta w utworach energia, taneczny nerw, które dają się odkryć dopiero w toku pracy nad nimi. To pierwiastki, które pozwalają przybliżyć się do źródeł w takim samym stopniu, w jakim poddawanie ich skrupulatnej analizie - muzycznej czy historycznej. Tym samym Les Musiciens de Saint-Julien nie tylko wiedzą, co mówią, ale i jak powiedzieć, by odkryć coś na nowo. A podążają tymi ścieżkami od lat - mają za sobą przygody z francuskimi airs a danser, angielskimi tradycyjnymi melodiami, włoskimi koncertami, które rozsadza swingująca witalność - nic dziwnego, że tym razem sięgają po twórczość Georga Philippa Telemanna i muzykę Europy Środkowej - tę, która wywarła na kompozytorze tak ogromne wrażenie. Mnogość pomysłów, zmysł improwizacyjny, ekscytująca energia - to wszystko spowodowało, że Telemann podczas pobytu na Śląsku, gdzie zetknął się z polską muzyką tradycyjną, zanotował, iż "uważny słuchacz po zaledwie tygodniu mógłby zebrać inspiracje na całe życie". Owe inspiracje pod palcami Les Musiciens de Saint-Julien zyskują kolejne życie, bez reszty porywające. Zaś tytułowe "barbarzyńskie piękno" nie jest tutaj rozumiane jako coś nieokrzesanego czy okrutnego, a raczej jako wyraz nieposkromienia czy zatracenia.

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura

Chwile, w których możemy usłyszeć utwór po raz pierwszy po kilkuset latach są szczególnie przyjemne. Zwłaszcza gdy są to takiej klasy dzieła, jak opera Ariane et Bacchus (Ariadna i Bachus) Marina Marais. Francuski zespół Le Concert Spirituel oraz chór Centrum Muzyki Barokowej w Wersalu po raz pierwszy w historii zarejestrowali tę niezwykłą tragedię liryczną, napisaną przez wirtuoza violi da gamba w 1696 roku. Niezwykłą, gdyż Marais poznawał francuską operę u jej źródła, był bowiem pilnym uczniem samego Jeana-Baptiste'a Lully'ego, zaś po jego śmierci stał się naturalnym dziedzicem największego kompozytora Grand Siecle. Dziedzicem, ale otwartym także na nowe wpływy, które u przełomu XVII i XVIII stulecia płynęły do Francji przede wszystkim z Wenecji. Tym samym Ariane et Bacchus łączy w sobie klasyczny pięcioaktowy schemat poprzedzony prologiem - apoteozą Króla Słońce - i psychologiczną głębię protagonistów z właściwymi operze weneckiej wokalną wirtuozerią, mnogością postaci i wątków pobocznych, wreszcie z dalece idącym "umuzykalnieniem" - Marin Marais nie boi się kontrastów, śmiałych harmonii czy urzekających melodii. A więc wciągająca, dramatyczna opowieść o porzuconej przez Tezeusza Ariadnie, która kończy się pełnym radości happy endem, gdy księżniczka odnajduje pocieszenie w ramionach Bachusa, rozbudowana, brzmiąca niczym około roku 1700 barwna orkiestra (nagranie poprzedziła dogłębna kwerenda dotycząca sił wykonawczych zaangażowanych przy oryginalnych wykonaniach!) i siła francuskiej prozodii w recytatywach ujawniająca dziedzictwo Lully'ego. Wreszcie soliści - absolutni specjaliści od francuskiej tragedii lirycznej czasów Ludwika XIV, by wymienić zaledwie Veronique Gens, Marie Perbost i Davida Witczaka oraz Judith van Vanroij i Mathiasa Vidala w tytułowych rolach. Całość składa się na jedno z najciekawszych nagrań ostatnich miesięcy.

"Impressions d'enfance", czyli "Wspomnienia z dzieciństwa" - Płyta tygodnia

W tym tygodniu gramy urokliwy album zatytułowany "Impressions d'enfance", czyli "Wspomnienia z dzieciństwa". To płyta w wykonaniu rumuńsko-francuskiej skrzypaczki Sarah Nemtanu, której towarzyszy pianista Romain Descharmes, będąca hołdem dla XX-wiecznej tradycji muzycznej obu krajów. Osią całości jest kompozycja pochodzącego z ojczyzny Nemtanu George'a Enescu, od której płyta czerpie tytuł - Wspomnienia z dzieciństwa to w istocie impresje, dziesięć miniatur układających się w suitę, w przeważającej mierze zamgloną, choć przerywaną ostrymi, kanciastymi obrazami. Napisana w 1940 roku, a więc przez 60-letniego Enescu, suita doskonale oddaje mechanizm wspomnień z najmłodszych lat - czasami opartych ledwie na zatartym obrazie, czasami pozostawiających mocne piętno, choć nigdy nie pozwalających ufać im w pełni, w których rzeczywistość miesza się z fikcją, a wszelkie zdarzenia widziane są z perspektywy przyjmującej bodźce w sposób pełny i bezkrytyczny. Ten niezwykły utwór ujęty jest w klamrę dwóch sonat na skrzypce i fortepian kompozytorów francuskich - Claude'a Debussy'ego i Maurice'a Ravela - kompozycja tego pierwszego, mimo narzucających się skojarzeń z impresjonistycznym rozmyciem, jest zaskakująco żywa i dynamiczna, tymczasem Ravel ujawnia swoją miłość do jazzu i bluesa. Tym samym Impressions d'enfance jest płytą opowiadającą o współczesności, ale zanurzoną w beztrosce. Bo któż nie lubi pławić się we wspomnieniach?

Płyta tygodnia - "The Wooden Prince & Dance Suite"

"The Wooden Prince & Dance Suite" czyli Drewniany książę i Suita Taneczna - taki tytuł nosi płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura. Zaledwie dwie kompozycje, ale bogactwo inspiracji i barw całkowicie wystarczające. To album opublikowany nakładem brytyjskiej wytwórni Linn Records / Outhere Music i jednocześnie drugie nagranie kolońskiej WDR Sinfonieorchester pod dyrekcją pochodzącego z Rumunii dyrygenta Cristiana Măcelaru dla tej oficyny. Tym razem artyści sięgają po dzieła Béli Bartóka, w których echa muzyki tradycyjnej są szczególnie mocno wyczuwalne. Drewniany książę to balet, który muzycznie oscyluje między późnoromantyczną estetyką, doskonale adekwatną dla tej baśniowej opowieści zakończonej happy-endem i zwycięstwem czystej miłości, a węgierskim folkiem podkreślającym charaktery postaci i zanurzenie w naturze. Tymczasem zamówiona na okoliczność połączenia Budy i Pesztu w jeden miejski organizm Suita Taneczna, mimo propagandowej inspiracji, wykracza daleko poza granice Węgier, czerpiąc zarówno z rodzimej tradycji muzycznej, jak i z muzyki rumuńskiej i arabskiej. Urodzony w Timisoarze Măcelaru wydaje się rozumieć te korzenie, dzięki czemu prowadzona przez niego WDR Sinfonieorchestrer czaruje kolorem i podąża wyznaczonym przez Bartóka tanecznym pas. Dodatkowo - jak zawsze w przypadku realizacji Linn Records - na uwagę zasługuje strona dźwiękowa - płyta jest zrealizowana z najwyższą starannością i zachwyca brzmieniem.

Nie tylko Mozart

Płytą tygodnia w RKK jest album zatytułowany "Mozart in Milan. Sacred Music around the Exultate, jubilate". Osią nagrania jest najsłynniejszy bodaj (i niewątpliwie najbardziej spektakularny) motet Wolfganga Amadeusa Mozarta, czyli zawarte w tytule Exsultate, jubilate. Ta rozpisana na sopran i orkiestrę kompozycja jest pierwszym sakralnym dziełem bez mała 17-letniego Salzburczyka, jednak jest ona tylko i aż pretekstem dla pokazania szerokiego kontekstu buzującego w 2. połowie XVIII wieku muzycznego życia w stolicy Lombardii. Tym samym, obok Mozarta, na płycie opublikowanej nakładem wytworni Arcana znajdziemy dwa dzieła Johanna Christiana Bacha oraz motety zdecydowanie mniej słynnych, choć godnych przywrócenia kompozytorów z Mediolanu - Melchiorre Chiesy i Giovanniego Andrei Fioroniego. Prezentowany na albumie przegląd utworów pokazuje tyleż międzynarodowy i zróżnicowany, co bogaty krajobraz muzyki sakralnej, dla rozkwitu której Mediolan okazał się nader sprzyjającym miejscem. Istotnym wątkiem Mozart in Milan jest także odkrywanie zapomnianego - aż trzy kompozycje, w tym obie włoskie i jedna Bacha, to nagrania premierowe, dotychczas niepublikowane - dzięki temu Coro e Orchestra Ghislieri pod batutą Giulia Prandiego oraz soliści wypełniają kolejną lukę fonograficzną. "Mozart in Milan. Sacred Music around the Exsultate, jubilate" Robin Johannsen - sopran, Carlo Vistoli - alt, Raffaele Giordani - tenor, Alessandro Ravasio - bas Coro e Orchestra Ghislieri Giulio Prandi - dyrygent Arcana / Outhere Music 2023

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura. Haydn 2032. No.13 - Hornsignal

Pierwszą w 2023 płytą tygodnia w Radiu Kraków Kultura jest 13. już tom serii Haydn 2032, której celem jest rejestracja kompletu 107 symfonii Franza Josepha Haydna opatrzony tytułem Hornsignal. Jak łatwo zgadnąć, to właśnie róg naturalny gra na tym albumie pierwszoplanową rolę - nic w tym dziwnego, skoro to instrument kojarzony nade wszystko z jedną z pasji księcia Miklósa Józsefa I Esterházy, wieloletniego patrona Haydna, czyli z polowaniem. Barwa rogu niesie z sobą triumf jak mało który inny instrument - nic dziwnego, że ów strzelający w górę dźwiękowy płomień był szczególnie uwielbiany przez współczesnych. Haydnowskie symfonie obfitują w takie spektakularne momenty, niemniej na płycie znalazły się trzy utwory, w których róg brzmi osobliwie doniośle - to Symfonie 31 mit dem Hornsignal, z sygnałem rogu, w którym cztery rogi naturalne grają swoje solowe partie, 48, dedykowana królowej Węgier, a de facto cesarzowej Świętego Cesarstwa Rzymskiego Marii Teresie Habsburg oraz 59, noszącej tytuł Feuersimphonie, Ognista, w której ów porywający charakter instrumentów jest szczególnie uwypuklony. Na albumie opublikowanym nakładem wytwórni Alpha Classics słyszymy zespół, którego styl wykonawczy jest równie porywający - mediolańską orkiestrę instrumentów historycznych Il Giardino Armonico prowadzoną przez jej szefa artystycznego Giovanniego Antoniniego. Włosi już dawno przyzwyczaili nas do niespotykanej kondensacji emocji w swoich interpretacjach, niemniej ich "odczarowanie" Papy Haydna, tego kojarzonego z nudą i prószącym z siwej peruki pudrem wiedeńskiego klasyka, jest szczególnie godne pochwały - każda kolejna płyta serii Haydn 2032 to czysta radość. Tutaj słyszymy także dźwięki triumfu.

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura. Kolejny wspaniały duet: Théotime Langlois de Swarte i Justin Taylor

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura to kolejny duet - tym razem jednak ze świata wykonawstwa historycznego. Skrzypek Théotime Langlois de Swarte i klawesynista Justin Taylor, dwóch wybitnych instrumentalistów młodego pokolenia, mierzą się z repertuarem obejmującym solidne kilka dekad francuskiej muzyki tworzonej przez kompozytorów, których łączyło jedno nazwisko: Francoeur. Była to rodzina skrzypków i kompozytorów związanych z paryską Operą i królewską orkiestrą smyczkową, tzw. Vingt-Quatre Violons du Roi, a tym samym z dworami dwóch Ludwików: XV i XVI. Opublikowana nakładem wytwórni Alpha Classics płyta prezentuje ewolucję francuskiej muzyki kameralnej w wieku XVIII - echa tragedii lirycznej Lully'ego, wyrafinowany kameralny styl ustanowiony przez de Lalande'a, wdzierającą się na francuskie salony włoską wirtuozerię, wreszcie najbardziej francuską z form, praktykowaną przez rzesze kompozytorów, czyli taneczną suitę. Drugim obliczem albumu są przymioty de Swarte i Taylora: kunszt, lekkość, elegancja, wyraźnie wyczuwalna radość ze wspólnego grania. I całkowity brak kompleksów - młodzi muzycy korzystają z doświadczeń starszych badaczy wykonawstwa historycznie poinformowanego, ale proponują na wskroś autorskie, by nie powiedzieć - nowoczesne odczytanie dzieł "dynastii" Francoeur. Płyta-odkrycie, zarówno na poziomie dzieł, jak interpretacji.

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura - Merd’ v’là l’ hiver ! Niech to szlag, nadchodzi zima!

Merd’ v’là l’ hiver ! - Niech to szlag, nadchodzi zima! - taki tytuł nosi kolejna płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura. Tytuł może nieco nieobyczajny, ale to i tak łagodny wykrzyknik z perspektywy tych, którym zima dawała się we znaki szczególnie. A to właśnie im poświęcony jest album zespołu Les Lunaisiens. Cierpiącymi są ludzie ulicy - włóczędzy, straganiarze, prostytutki, sieroty, wszyscy ci, dla których chłód niósł zagrożenie - dyskomfortem, chorobą, śmiercią. Osią albumu wydanego nakładem wytwórni Alpha Classics są tzw. complaintes, żale, specyficzna odmiana pieśni opowiadającej o najciemniejszych stronach życia, obecnej we francuskiej ulicznej chanson od głębokiego średniowiecza. Mimo długiej tradycji głos biedoty doniośle zabrzmiał dopiero u schyłku XIX wieku, w dużej mierze dzięki Charlesowi Baudelaire'owi, który nazwał chanson "prawdziwą muzą ludu", zaś język ulicy wprowadził do wyższego, poetyckiego porządku. Arnaud Marzorati i jego zespół oraz zaproszeni do bluzgania na zimę i biedę mezzosopranistka Stepanie d'Oustrac i żenski chór AudomAria z Saint-Omer przybliżają na Merd’ v’là l’ hiver ! tradycję ulicznego lamentu, oddając głos tym, którym przez wieki go odbierano.

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura - Van Gogh in me. A musical journey through the times of van Gogh and Klimt

... wraz z chłodem nadchodzą chóry! Płytą tygodnia jest album wytwórni Alpha Classics z muzyką czasów Vincenta van Gogha i Gustava Klimta zatytułowany "Van Gogh in me. A musical journey through the times of van Gogh and Klimt". I o ile muzyka nie chciała nadążać za prądami, które w sztukach plastycznych na przełomie XIX i XX wieku pędziły kawalkadą, o tyle uprawianie muzycznego malarstwa nie było niczym dziwnym. Stąd też na albumie znajdziemy późnych romantyków, impresjonistów i modernistów - od Camille'a Saint-Saensa, przez Gustava Mahlera i Richarda Straussa, aż po Almę Mahler, Erika Satiego i Arnolda Schoenberga. Obok tego społeczno-artystycznego krajobrazu tym, co w szczególności wyróżnia płytę spośród niezliczonych nagrań wspomnianych kompozytorów, są aranżacje - wszystkie utwory, włącznie ze słynnym pianistycznym emblematem - Gymnopedie I Satiego, zaaranżowane są na chór. Tym samym ów, nomen omen, obraz czasów van Gogha i Klimta zyskuje na przestrzeni całego nagrania pewną jednolitość. Brzmi to jakby stało w sprzeczności z dokonaniami samych malarzy, ale doskonale rekompensują to wrażenie dwa powzięte przez Netherlands Chamber Choir pod kierownictwem Petera Dijkstry zabiegi: zróżnicowanie muzyczne wybranych utworów oraz przekształcenia i przearanżowania, którym poddane są pierwotne kompozycje - wyjściowa rzeczywistość ewoluuje, niczym na płótnach symbolistów i postimpresjonistów.

Wydawnictwo Kwintetu Adama Bałdycha i Agaty Szymczewskiej "Legend"

Płytą tygodnia w Radiu Kraków Kultura jest wspólne wydawnictwo Kwintetu Adama Bałdycha i Agaty Szymczewskiej zatytułowane "Legend". To album inspirowany dorobkiem jednego z najbardziej nośnych ostatnio polskich kompozytorów - także za sprawą biografii autorstwa naszego redakcyjnego kolegi Mateusza Borkowskiego - czyli Henryka Wieniawskiego. Nie jest to jednak kolejna płyta z kompozycjami wirtuoza skrzypiec, a raczej wejście w dialog z jego twórczością - z jednej strony za sprawą aranżacji z ducha jazzowych, a opartych na kompozycjach Adama Bałdycha (na "Legend" tylko jeden utwór jest wprost zaczerpnięty z katalogu kompozytora), z drugiej dzięki zwyciężczyni Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego, czyli Agacie Szymczewskiej. Mimo klasycznego wykształcenia skrzypaczka na oścież otwiera drzwi improwizacji, szukając u Wieniawskiego nade wszystko tego, czego ten w nutach nie zapisał. Dzięki temu "Legend" jest albumem tyleż nowoczesnym i oddającym pole dla wirtuozerii liderów, co niezwykle przystępnym, przerzucającym pomosty między pozornie odległymi światami: jazzem, improwizacją, muzyką klasyczną i współczesną.

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura: Zoroastre Jeana-Philippe'a Rameau

Rok 1749 przyniósł jedną z najbardziej spektakularnych oper w historii - tym tytułem był Zoroastre Jeana-Philippe'a Rameau do libretta Louisa de Cahusaca. Opera tak zaawansowana pod względem harmonii oraz wykładni filozoficzno-metafizycznej, iż niemal z miejsca została określona szeregiem nieprzychylnych epitetów: długa, beznamiętna, mroczna i nieprzyjemna. Zupełnie jak sam Rameau - no, może z wyjątkiem długości - lepiej pasowało do niego "wysoki". To oczywiście nijak ma się do gęstej, choć w istocie mrocznej, muzycznej zawartości - jest to niewątpliwie jedna z najciekawszych francuskich oper. Krytyka była jednak tak ostra, że Rameau i Cahusac już siedem lat później opublikowali dogłębnie zmienioną drugą wersję Zaratustry - przepisane zostały całe trzy akty, zaś oryginalna na długo popadła w zapomnienie. Aż do dziś - orkiestra Les Ambassadeurs i Chór Kameralny z Namur pod batutą Alexisa Kossenki przywracają współczesności pierwszą, w istocie mroczną i dramatyczną, odsłonę opery. Zaangażowani do przedsięwzięcia fenomenalni soliści, specjaliści od dawnego francuskiego repertuaru operowego, stawiają to nagranie w kategoriach fonograficznej sensacji.

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura: John Adams różnorodny jak zawsze

Urodzony w 1947 roku amerykański kompozytor John Adams wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Minimalista, jak gros jego kolegów za Atlantykiem? Czasami. Neo-romantyk? Zdarza się. Postmodernista? Bywał. Mnogość muzycznych nurtów, które zdarzało mu się wplatać do swej twórczości jest niezliczona, zwłaszcza że pełnymi garściami czerpie także ze światów niekoniecznie kojarzonych z muzyką klasyczną - inspiruje się popem, rockiem czy - w szczególności - jazzem. Wszystkim tym, co stanowi o amerykańskiej tożsamości muzycznej, ale w nieustannym krytycznym dialogu - zarówno wobec tego dziedzictwa, jak i własnej twórczości. Płyta opublikowana nakładem wytwórni Alpha Classics jest przeglądem charakterystycznej dla Adamsa różnorodności skondensowanej do niecałych 55 minut muzyki. Dającej wgląd w twórczość jednego z największych amerykańskich kompozytorów tym lepszą, iż cały album powstał z udziałem Adamsa - Orchestre-Tonhalle Zurich i dyrygent Paavo Jarvi w sezonie 2021/22 zaprosili go na rezydencję, której owocem była seria koncertów oraz rejestracja płyty. Dzięki temu słyszymy Johna Adamsa takiego, jakim sam kompozytor chciał, byśmy go usłyszeli.

Nowe nagranie Le Poeme Harmonique z mezzosopranistką Evą Zaicik

Wenecja czasów Antonia Vivaldiego znana była nie tylko z muzycznego splendoru, ale i wspaniałych procesji. Każde święto było powodem, by wszystkie stany jednoczyły się na ulicach i w rytmie popularnych nabożnych laud zmierzało ku świątyniom, w których powszechna radość ustępowała kontemplacji, by w kulminacyjnym momencie olśnić zebranych na liturgii wiernych wirtuozerią i splendorem. Taką oś, łączącą osadzoną w kulturze popularnej i chorale tradycję oraz gusta epoki, ma program przygotowany przez francuskich artystów znanych z nieszablonowego podejścia do programów – skłaniających się raczej ku rekonstrukcji społecznych zjawisk nierozerwalnie związanych z muzyką, aniżeli banalnym zestawieniom kompozycji. Tym samym Vincent Dumestre i jego zespół przemierzają weneckie ulice, by na końcu wprowadzić nas do świątyni. Kulminacją albumu jest bowiem solowy popis fenomenalnej sopranistki Eva Zaïcik, laureatki m.in. Victoires de Musique Classique, w kantacie Nisi Dominus Antonia Vivaldiego, pełnej żarliwości sakralnej ilustracji XVIII-wiecznego weneckiego bel canto.

Recital uczestniczki Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego Sulamity Ślubowskiej

Płytą tygodnia w Radiu Kraków Kultura jest recital młodej skrzypaczki, uczestniczki tegorocznego Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego - Sulamity Ślubowskiej. Zarejestrowany dla wytworni DUX z udziałem wybitnego pianisty Michała Francuza debiut nie opiera się na zgranych hitach i popisach - to dojrzała, wręcz wymagająca płyta, która podejmuje wątki na wskroś aktualne. Osią jest tutaj I Sonata na skrzypce i fortepian Sergeia Prokofieva, utwór, który wraca w niespokojnych czasach i którego okoliczności powstania niebezpiecznie przypominały te, które z śledzimy za naszą wschodnią granicą. Pesymizm? W pewnej mierze, choć zniwelowany skutecznie przez zamykającą album kompozycję Fratres Arvo Pärta, w którym narastające napięcia rozładowywane są przez uwalniające plamy gongów. Płytę otwiera IV Sonata Grażyny Bacewicz z 1949 roku, pełna dramatyzmu, ale i rozwiązana w finale tęsknotą i wirtuozowską fantazyjnością. Debiut tyleż odważny, co brawurowy, umiejętnie skomponowany i - co najważniejsze - doskonale zagrany. Młodość i dojrzałość - te dwa, wydawałoby się - przeciwstawne pojęcia mogą współistnieć.

Fragmenty płyty Figaro? Si!, czyli recitalu Floriana Sempeya z Orkiestrą Narodową z Bordeaux prowadzoną przez Marca Minkowskiego

Włoskie bel canto nie jest tym, co w Radiu Kraków Kultura słyszymy często – to repertuar znany dużo lepiej ze scen operowych i pozostający w stałym, żelaznym wręcz repertuarze, dzięki temu zapoznany, niekiedy nawet nieco zużyty. Ale nawet takie tuzy operowego świata, jak Gioacchino Rossini wciąż mają nam do opowiedzenia coś nowego, zwłaszcza kiedy ich repertuaru dotykają tacy śpiewacy, jak baryton Florian Sempey. Sempey debiutuje w wytworni Alpha Classics albumem, który wydaje się najbardziej naturalnym wyborem – jego Figara w Cyruliku sewilskim widziały już sceny Paryża, Londynu, Rzymu a nawet Tokio. Szczęśliwie dla nas, płyta Figaro? Si! Przeczy zawartością tytułowi – Sempey do dwóch arii z Cyrulika dorzuca także szereg innych, równie komicznych postaci – znajdziemy tutaj Raimbauda z Hrabiego Ory, Taddeo z Włoszki w Algierze czy Don Magnifico z Kopciuszka, wszyscy równie komiczni i zaśpiewani brawurowo. Nie ustępują Sempeyowi towarzysze – zarówno mezzosopranistka Karine Deshayes, jak bas Nahuel Di Pierro, którzy pojawiają się w kilku duetach, są operowymi wyjadaczami, z równym co baryton dystansem do swych wcieleń. Także Orkiestra Narodowa z Bordeaux i chór tamtejszej Opery prowadzone przez Marca Minkowskiego doskonale czują operową i komiczną materię, z jednej strony dając Florianowi Sempeyowi przestrzeń, z drugiej przekomarzając się z nim i podkreślając wszechobecny na albumie dystans i humor. Bo też wszystkie zawarte na płycie utwory pochodzą z komicznych oper Rossiniego, toteż wykonawcy co rusz puszczają do nas oko. Włoskie bel canto nie jest tym, co w Radiu Kraków Kultura słyszymy często, niemniej dzięki Sempeyowi i Minkowskiemu gotowi jesteśmy zmienić zdanie. Figaro? Si!

Josquin Desprez w wykonaniu Doulce Memoire pod kierownictwem Denisa Raisina Dadre

Nowy album poświęcony najsłynniejszemu bodaj twórcy francuskich chansons przełomu XV i XVI wieku pokazuje lekko niesforne oblicze kompozytora. Rozpisane na trzy i cztery głosy wczesne piosenki Josquina opowiadające o urokach życia (ich szczegółową listę pozostawiam niewypowiedzianą) przeplatają się na albumie Tant vous aime z kompozycjami równie słynnych współczesnych mu autorów, głównie z kręgu niemieckiego i franko-flamandzkiego. Doskonała sześcioosobowa obsada wokalna jest w części utworów zdublowana przez renesansowe instrumenty dęte, dzięki czemu proste melodie zyskują pełną, bogatą i nieco chropowatą - głównie za sprawą brzmienia szałamai - fakturę. Płyta opublikowana nakładem wytwórni Ricercar jest kolejnym wydawnictwem poświęconym dorobkowi Josquina Desprez i echem zeszłorocznej pięćsetletniej rocznicy śmierci kompozytora. W zalewie wspomnieniowych wydawnictw wyróżnia ją fenomenalna jakość artystyczna i techniczna nagrania, ale także - być może to największa jej zaleta - lekka dawka ironii wynikająca z dużej wobec kompozytora czułości. Kiedy jesteśmy z kimś blisko, możemy pozwolić sobie na więcej - na Tant vous aime wyraźnie słychać, że relacja Doulce Memoire i Josquina jest zażyła.

'Le monde selon George Antheil' - Patricia Kopatchinskaja & Joonas Ahonen

Płyta tygodnia w Radiu Kraków Kultura. W tym tygodniu prezentujemy nagranie skrzypaczki Patricii Kopatchinskajej i pianisty Joonasa Ahonena poświęcone ekscentrykowi George'owi Antheilowi.

Płyta tygodnia w RKK: Johann Sebastian Bach - Ouvertures-Suites

Suity orkiestrowe Johanna Sebastiana Bacha bez wątpienia należą do tych utworów, które są nie tylko wyeksploatowane przez kolejne pokolenia muzyków, ale wręcz zużyte tak bardzo, że ze strachem sięgamy po kolejne nagrania. Tymczasem okazuje się, że wciąż czekają na nas miłe niespodzianki, zwłaszcza gdy fundują je tak pomysłowi artyści jak Ensemble Masques i Olivier Fortin. Francuski zespół postanowił wrócić do źródeł Suit, które przez kolejne wieki obrastały w nadinterpretacje – pierwotnie za sprawą błędów kopistów, później także – a może zwłaszcza – Felixa Mendelssohna i zainicjowanego przez niego bachowskiego renesansu, który przyniósł nam muzykę w skali maksi – organizowane na wzór XIX-wieczny obsady w typie mocno symfonicznym, które i dziś dobrze znamy z filharmonii, sprawiły, że pisane dla kameralnych zespołów dzieła nabierały mocy i wolumenu, tracąc jednocześnie na lekkości i niuansach.

Płyta tygodnia w RKK: Oh, ma belle brunette

Oh, ma belle brunette - to o dziewczynie, czy o piosence? W XVII i XVIII wieku we Francji musielibyśmy poznać kontekst tego komplementu, w XXI możemy po prostu posłuchać brunettes o brunetkach. Nowa płyta A nocte temporis, zespołu założonego przez haute-contre'a Reinaud van Mechelena prezentuje lekkie, melodyjne piosenki o pastereczkach i pasterzach, sielskich łąkach i słodkiej miłości. Takie właśnie są brunettes, zwane także airs tendres, ariami subtelnymi - nic dziwnego, że nucone były niegdyś na dworach, w salonach czy ulicach. Bo któż by nie chciał beztrosko hasać wśród kwiatów?

Płyta tygodnia w RKK: Benjamin Britten - The Turn of the Screw

Solidny kawałek dramatu, mimo że forma kameralna. Napięcie, strach i tajemnica wirują w błędnym kole, niekiedy rzucając ledwie ochłap słodyczy – by na chwilę nas przytrzymać, stworzyć pozór. Tak działa zło. Nie wiadomo, czy tkwiące bezpośrednio w nas, czy wyzwalane przez ludzi z zewnątrz – Benjamin Britten nie wskazuje jasno, kto przykręca śrubę w The Turn of the Screw, ale przykręca ją konsekwentnie aż po koszmarny finał. Używa do tego nie tylko libretta, które – w ślad za powieścią Henry’ego Jamesa, na której oparta jest opera – stopniuje napięcie aż po ostatnią scenę, ale także cyklu krótkich piętnastu instrumentalnych wariacji opartych na pojawiających się przed pierwszą sceną temacie. Temat i kolejne wariacje poprzedzają każdą z szesnastu scen wrzucając słuchacza w niepokojący świat z równą siłą, z jaką czyni to opowieść.

Płyta tygodnia w RKK: Minne

Niewielu jest artystów, którym nie zdarzają się potknięcia. Owe potknięcia, zwane także syndromem drugiej bądź n-tej płyty, mogą być spowodowane zarówno wyczerpaniem twórczego potencjału czy kłopotem z przeskoczeniem debiutu, ale równie dobrze możemy szukać winy w nas samych i taki kryzys zrzucać na karb przesytu – bo ileż można śledzić cudze sukcesy? Są jednakże tacy, którym skutecznie udaje się uprawiać wyrafinowany slalom, na którego trasie zamiast tyczek tkwią nasze lub krytyków Schadenfreude, nasze lub muzyków znużenie, zespołowe konflikty, ślepe zaułki inspiracji etc. – i jakoś sprawnie omijają te przeszkody. Co w przypadku niektórych jest o tyle większą sztuką, że głównym nurtem ich poszukiwań nie jest utwardzanie raz wydeptanej ścieżki, ale nieustające bycie-na-rozdrożu, czerpanie ze źródeł leżących daleko lub obrosłych chaszczami. I potrafią zachować w tym wszystkim własny, charakterystyczny oraz – co dla nas najważniejsze – pociągający i intrygujący język.

Płyta Tygodnia w RKK: Rivales

Dwie diwy urodzone zaledwie w odstępie roku. Czy mowa tutaj o Madame Dugazon i Madame Saint-Huberty, czy o Sandrine Piau i Véronique Gens? Dwie pierwsze święciły triumfy na paryskich scenach operowych czasów Ludwika XVI, Mme Dugazon jako solistka Comédie-Italienne, Mme Saint-Huberty jako gwiazda Académie royale de musique, pierwsza w rolach subtelnych i słodkich, druga w tych przepełnionych dostojeństwem i patosem. Dwie ostatnie święcą triumfy dziś. I mimo że tytuł ich wspólnego albumu brzmi Rivales, nigdy nie przyszło im do głowy by, wzorem skłóconego XVIII-wiecznego operowego świata, rywalizować i snuć wobec siebie intrygi - wręcz przeciwnie, od lat marzyły, by nagrać razem płytę.